Olek

I tak zaczyna się najszaleńszy dzień mojego życia. Pociąg do Zawiercia, pojawiający się znikąd Cupek (też solenizant), wyciągający mnie z pociągu w Dąbrowie, kody do rozszyfrowania, wiadomości w butelkach i zamówiona grupa nieznanych nam ludzi śledzących nas na tyle umiejętnie, że dalej nie wiemy ilu ich było. Paranoja wkręca się szybko (O! Ten ma wąsa! Na pewno jeden z nich!)